Wiecie jaka jest najniebezpieczniejsza część pracy przewodnika w Gruzji?
Posiadanie Polek w grupie uczestników! Ich uroda i powab wywołują takie poruszenie wśród lokalnej ludności, że na każdym kroku czai się jakiś gruziński dżigit gotowy do porwania niewiasty (jednej lub od razu kilku). Zazwyczaj są to kurtuazyjne propozycje wspólnego spaceru lub wyjazdu do Batumi, jednak podczas ostatniej eksploracji doliny Truso grupa naszych rodaczek pod moim przewodnictwem dostała zaproszenie na wspólną imprezę połączoną z degustacją znacznych ilości wina i pieczeniem baranka … po drugiej stronie nieformalnej granicy z Osetią Południową. Gruzini/Niegruzini w swoich propozycjach byli nieustający (nachalni, bardzo), ale z opresji wybawiła nas zdecydowana reakcja gruzińskiej części naszego wyjazdu.
Kilka dni później dotarła do nas informacja o porwaniu dla okupu turystów, które miało miejsce we wspomnianych okolicach. Mój narzeczony skwitował to następująco “możesz pożegnać się z pracą przewodnika” i “czy ty do chole** zawsze musisz wybierać trasy na granicy rozsądku?”. Mam nadzieję, że uda mi się wynegocjować jeszcze jeden sezon, a po tem zasłużona emeryturka.
Jutro ruszamy na kolejną wyprawę. W planie creme de la creme gruzińskich bezdroży – Juta, Udabno, Tusheti oraz zbiory winogron w Mokuzani.
Ale jaja 🙂 kochana cud ze jeszcze Ciebie nikt nie porwał przez te wszystkie lata!
Polki maja zwykle niezle charakterki i sie zwabić tak łatwo nie dają! 🙂