Proszę Państwa! Otwieramy szampana! Udało mi się przetrwać kolejny miesiąc w rzeczywistości gruzińskiego odosobnienia! Sierpień obfitował w atrakcje, trudności, kryzysy, o których spieszę opowiedzieć! Specjalnie dla Was Czytelnicy!
Kampania parlamentarna oficjalnie wystartowała! 30 dni zabawy w rzeczywistość polityczną w Gruzji doprowadziło mnie już kilkukrotnie do łez! Jak już pewnie wspominałam mój dobry kolega kandyduje do odpowiednika gruzińskiego senatu. Prestiżowa sprawa, bo partia wystawia tylko jednego kandydata w regionie. Kolega, nazwijmy go I., wydaje się być idealny do tego zadania, bo słynie z pięknych tostów, ma elegancką aparycję kaukaskiego dandysa z wyższych sfer i jeździ wzbudzającym szacunek Brabusem. Brzmi wspaniale? A co jeśli powiem Ci, że to tylko zgrabna fasada? Skandali obyczajowych w naszych kręgach co niemiara i aż dziw, że lokalne brukowce jeszcze nie zjadły go żywcem. Zostawiając prywatność prywatności opowiem Wam anegdotkę. Kandydaci do senatu, czy to osobiście, czy przy pomocy PRowców zrobili sobie fun page na facebooku. Amatorszczyzna, przedstawiciel partii rządzącej ma 1500 obserwujących. Mój kolega I. ma widownię 10 razy większą, o czym nieustannie wspomina na spotkaniach towarzyskich chwaląc się takim wynikiem zaraz po starcie kampanii. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pochwalił się i mnie… zapominając, że JA WIEM, że wspomniany funpage jest w rzeczywistości dawną stroną sklepu z narzędziami, który I. otrzymał ostatnio od kolegi i sprytnie zmienił nazwę na swoje Imię i Nazwisko! Jego strona na facebooku ma więc dokładnie 15 000 obserwujących zainteresowanych narzędziami i remontem, którzy nie mają bladego pojęcia kim jest I. i dlaczego go “polubili”. Zastana wiam się, czy faktycznie można być tak zaplątanym w SHOW swojego życia, że autentycznie zapominasz co jest prawdą, a co Twoim wizerunkiem scenicznym? Wygląda na to, że I. żyje w rzeczywistości alternatywnej.
Z kampanijnych smaczków na minutę ciszy zasługuję pewna partia sympatyzująca z naszych północnym wrogiem. W patetycznym geście kupili oni IKONĘ (czyli taki święty obrazek), pojechali na granicę z Abchazją i chcieli się bratać jej mieszkańcami przekazując kosztowy upominek. Zostali zignorowani. Trochę tak, jak my ignorujemy cyganki na światłach drogowych próbujących nam wcisnąć święty obrazem za “co łaska”.
Najrozsądniejsza wydaje się partią zielonych (prawdziwie zielonych, nie tych dziwnych ekologów), która postuluję legalizację marichuany. Osobliwe, biorąc pod uwagę fakt, że posiadanie jest JUŻ zdekryminalizowane, a trawkę widać tutaj na każdym kroku. Mniejsza o zielone. Ta partia zrobiła coś genialnego! Założyła związek wyznaniowy, który wystawia młodzieży zwolnienia ze służby wojskowej. Ubaw po pachy, w całym tym rozgardiaszu to właśnie oni przynoszą realną, pozytywną zmianę!
Oczywiście, jak przy każdych wyborach Sakashvili zapowiada rychły powrót! Podobno (jak zawsze) zamierzam przypłynąć trimfalnie do portu w Poti. Może kajakiem? A może to dlatego granice są zamknięte? Żeby te obietnice kolejny raz pozostały puste?
Ze spraw moich – sprzedałam 2 samochody. Oznacza to, że już się nawet nie będę starać się udawać – zamierzam komfortowo wegetować, aż do otwarcia turystycznych granic! Moje bezrobocie nie jest jednak totalne – wciąż uczę się gruzińskiego, piszę książkę (Bogowie! Ześlijcie inspiracje! Dionizosie trzymaj się z daleka z łaski swojej!), i nagrywam kilka odcinków dla pewnego programu w polskiej TV, o którym wciąż nie mogę mowić otwarcie.
Nie wiem dlaczego wstawki o mnie są tak nudne! Wybaczcie.
Rzeczywistość przedwyborcza ma wiele skutków ubocznych. Najgorszym z nich są NAGŁE remonty wszystkich dróg. Nowe drogi, stare, dobre, złe – NIEWAŻNE, będziemy remontować i już! Wszystko jak leci! Najpierw rozkopiemy wszystkie naraz, potem będziemy naprawiać! To spotęguje efekt! Jakie kurde efekt?! Efekt to jest taki, że albo w domu nie mam prądu, albo wody! Albo obu! TO SĄ PRAWDZIWE SKUTKI ZRYWANIA ASFALTU.
Dziwna sprawa z tymi Gruzinami. Wiecie co świętowaliśmy w zeszłym tygodniu? Urodziny przyjaciela mojego chłopaka, który (Panie Świeć nad jego duszą) zginął 3 lata temu w wypadku? Jaki jest cel dwudniowej celebracji urodzin człowieka, który już nie żyje? Nikt nie potrafi mi tego wyjaśnić. Celebracja zakładała duże ilości alkoholu. W wigilie jego urodzimy piliśmy w jego domu rodzinnym, a w sam dzień urodzin piliśmy i jedliśmy (o zgrozo) directly na jego grobie! Grób co prawda elegancji, wygląda lepiej niż mój domowy ogrodem, wielkość też porównywalna, ale niesmak pozostaje. Podwójny niesmak, bo w rzeczywistości picie na litry, czy to wina, czy czaczy NIE JEST ORYGINALNĄ GRUZIŃSKĄ TRADYCJĄ tylko wynikiem mixu okupacyjnego z ruskimi! Prawdziwa tradycja gruzińska zakłada KULTURĘ produkcji i degustacji wina. Picie na litry to antyteza tej antycznej tradycji.
Bądźcie zdrowi! Kochajcie się! Widzimy się w Gruji! Ciao!
Świetny, lekki tekst z interesującymi ciekawostkami!