PRZEWODNICY ALKOHOLICY, czyli skutki uboczne branży turystycznej w Gruzji

lis 18, 2019 | 0 komentarzy

Mieliście kiedyś tak, że jedziecie na wakacje i totalnie puszczają Wam hamulce? Zabawy do białego rano, hulanki, swawole, hektolitry wypitego wina, a na koniec dziki taniec na stole. I tak przez tydzień… albo dwa… w każdym razie dopóki nie będziecie zmuszeni wracać do szarości, codzienności i produktywności.

A teraz wyobraź sobie, że żadnego powrotu nie ma i nie będzie. Przez 6 długich letnich miesięcy to jest twoja codzienność. Rzeczywistą miarą Twojej produktywności jest bajlando jakie wyrzeźbisz. Jesteś gospodarzem, wodzirejem i to trwa tydzień , miesiąc, potem dwa… ty wciąż polewasz, tańczysz i zmieniają się jedynie uczestnicy biesiady. Witam w rzeczywistości przewodnika!

Wielokrotnie miałam wrażenie, że sezon turystyczny jest specjalnym miejscem w czasoprzestrzeni, gdzie dzieją się cuda. Właściwie nie sypiasz – mimo to wstajesz rano i zabierasz średniej wielkości grupę na zwiedzanie stolicy. 6 godzin mija niepostrzeżenie, z trzema obligatoryjnymi przystankami na zimne trunki. Piwo, wino i konicznie trzeba spróbować czaczaczelo w Pubie Warszawa. No! To jeszcze jeden toast pod to pyszne xinkali. Taksówka do domu i szybki redesign looku na wieczorowo-imprezowy. Idziemy na drinka ze znajomymi świętować zakup nowej fury (OCZYWIŚCIE czerne BMW, bez niespodzianek). W międzyczasie dzwoni kumpel z prośba o odebranie górołaza z dworca i przetransportowanie go do hostelu. OK, ale to dopiero o północy. Tymczasem jak śpiewał pewiem współczesny liryk “drina goni kolejny drin”. Debiutanta w Gruzji należy zabrać na jednego, co by gruzińskiej gościnności stało się zadość. Taksówka do hostelu, buziak na pożegnanie i nagle widzisz znajome twarze. To ziomki z zeszłego roku! Wrócili! Dobrze się składa, że niedaleko jest klub to jeszcze skoczymy na hipsterski parkiet. Wybija poranek, ktoś odwozi Ci do domu. Za godzinę ruszasz z grupą do Kazbegi. Częsty dylemat – prysznic czy śniadanie. Ciężko jest rano złapać taksówkę. Tylko ty jesteś na czas, wszyscy w szoku, że żyjesz. Ruszamy! Ale zaraz… Twój kierowca nie może odpalić fury – chyba zapomniał zatankować. Trzeba jakoś zakamuflować wtopę… To co? Może po zimnym piwku na drogę?

Czy jest cieżko? Bardzo. Czy warto? Zdecydowanie.

P.S. Bez obaw! Sezon zimowy poświęcam w pełni na regenerację. Do tego stopnia, że wśród moich polskich przyjaciół uchodzę za domatora…

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *