🐰Zacznijmy od rzeczy ważnych: Wesołych Świąt Drodzy Przyjaciele! Życzę Wam, żebyście do nowego rzeczywistości wzięli ze sobą tylko dobre części Waszej rzeczywistości, a te stare, bolesne, krzywdzące żebyście rzucili wirusowi na pożarcie!
❌Ale, ale… zanim zaczniecie życzeniowy reżim przypominam – w Gruzji Wielkanoc mamy dopiero za tydzień!
🌴Jutro świętujemy BZOBE (gruz. ბზობა), czyli gruziński odpowiednik Niedzieli Palmowej! Tak, jesteśmy o tydzień za Wami, czyli dopiero przechodzimy do fazy mycia okien. Kręte uliczki pod cerkwiami pełne będą sprzedawców bukszpanu – lokalnej palemki, którą wierni zabiorą na błogosławieństwo, a potem do domów, gdzie zapewniać będą dostatek i zdrowie. W tym roku przewiduje, że sprzedaż tego amuletu będzie wzmożona… wszystkim przyda się trochę więcej pieniędzy i zdrowia. Zeszłoroczny bukszpan rzucimy pod cerkwią na zgrabny kopczyk – cmentarzysko wysłużonych palemek.
Gruziński Wielki Tydzień zaczniemy w środę, dniu poświęconym Judaszowi i nazywanym Czarną Środą. Następnie przejdziemy do Wielkiego Czwartu, Czerwonego (lub Krwawego) Piątku i Wielkiej Soboty. Każdy ze świątecznych dni ma swoją tradycję i symbolizm.
🥚Wielkanocne jaja w Gruzji są koniecznie czerwone – barwione w piątek, kolorem nawiązują do krwi Jezusa. Rozbijanie ubarwionych skorupek symbolizuje triumf życia, nad śmiercią. Wielkanocne ciasto nie umywa się do naszych bab i mazurków, a brak żurku i polskiej kiełbasy skutecznie przypomina mi FAKT – prawdziwe święta są dla mnie w Polsce. Dobrze, że mam w lodówce zapas naszego chrzanu (dziękuje zeszłorocznym darczyńcom, mam zapas na całe życie).
🏈Jeśli miałabym polecić Wam, Drodzy Przyjaciele, gdzie warto spędzić Gruzińską Wielkanoc była by to mała wioska w regionie Guria – Szuchuti. Lokalna tradycja celebracji tego dnia jest doprawdy zaskakująca! Cała męska społeczność wioskowa gra w grę, której najbliżej do krwawej, dzikiej odmiany rugby. Przeciwne drużyny próbują przepchnąć piłkę do rzeki po stronie przeciwnika. Brzmi jak szaleństwo? To może bardziej obrazowo: rozemocjonowany tłum gruzińskich dżigitów, pozornie bez jakiegokolwiek ładu i składu biegający za 16 kilogramową piłką (wcześniej POŚWIĘCONĄ przez popa) doświadczając mniejszych lub większych urazów fizycznych, a podejrzewam, że również psychicznych! Nikt nie bywa przy tej okoliczności trzeźwy.
🍷🍷🍷W innych częściach kraju świętuje się zgodnie z lokalnym zwyczajem – zabieramy przysmaki przygotowane na tą okoliczność przez gospodynie i… jedziemy prosto na cmentarz, żeby tam pod czujnym okiem przodków zrobić sobie pikniko-popijawkę. Piękna tradycja. Skutecznie utrudnia mi celebracje Dnia Wszystkich Świętych w Polsce, bo zawsze z rozpędu pakuje do torby wino zamiast zniczy.
👑W tym roku oczywiście nic nie będzie takie jak zwykle, ale mam cichą nadzieję, że może za rok będziemy już świętować w Gruzji wspólnie. Ja i Wy – moi goście.
0 komentarzy